środa, 23 lutego 2011

Dieta. Czy mam szansę pozbyć się kilogramów?

Gdy moja waga osiągnęła 120kg na początku nie myślałem o diecie. Teoretycznie nie odczuwałem potrzeby pozbycia się kilogramów. Życie było wygodne kochałem jeść wykwintnie i dobrze. Dobrze to znaczy bez ograniczeń. Od ponad 8 lat nosiłem już ta wagę i byłem do niej przyzwyczajony. Zastawy typu schabowy, ziemniaki i młoda kapustka lub buraczki duszone ze śmietaną to było niebo dla podniebienia.
Choć były to niewątpliwie przyjemne chwile niewymagające diety to zdrowie się jednak odzywało. Nadciśnienie tętnicze przybrało niewłaściwe wyniki (160/120) oraz krążenie odmawiało posłuszeństwa (puchły nogi i niezmiennie bolały) jakoś nie znajdowałem motywacji do jakiejkolwiek diety czy ćwiczeń fizycznych. Najlepiej byłoby jeść pić sobie zimne piwo, a waga spadała. Ideał diety. Bez odmawiania sobie czegokolwiek.
Był 1999 rok. Lato. Zbliżały się wakacje. Przypadkiem spotkałem znajomą. Opowiedziała mi o cud diecie. Wystarczy 3 tygodnie by schudnąć na tej diecie do 15 kg. Tego dnia po raz pierwszy powstała myśl o odchudzaniu się przy pomocy diety.
Tak poznałem ówczesny hit rynku rozprowadzany przez wielu ludzi dorabiających sobie w ten sposób.
Pierwszą dietą, jaką zastosowałem była dieta Cambridge. Drakońska dieta. Oparta na systemie spożywania maksimum 1500 kcal dziennie. Są zastrzeżenia do jej stosowania. Między innymi nadciśnienie tętnicze, które posiadałem. Przy zakupie trzeba wypełnić kartę zdrowia (ponoć przy pomocy lekarza), co jest w pełni fikcją, bo się pod nią podpisuje kupujący, a sprzedawca umywa ręce od konsekwencji dając jeszcze ulotki do przeczytania. Zataiłem fakt choroby i zakupiłem terapię na 3 tygodnie. Dziś jest jej więcej produktów. Wtedy na rynku oferowano tylko napoje i zupy. Drakońska dieta. Nic innego nie wolno było spożywać poza 4 posiłkami typu gorący kubek w smaku wątpliwym, ale o objętości takiej samej. Dodatkowo obowiązek picia dużej ilości wody.

Efekty diety.

Powiem, że zastosowałem się do poleceń z nadgorliwą sumiennością. Nic nie jadłem tylko to, co polecono. Głód zaglądał codziennie do oczu. Powiem wprost. Ogromnie cierpiałem. Wszystkie znane produkty zaglądały do żołądka nawet w czasie snu. Śniłem o cudach na stole. O kuchniach świata. Po obudzeniu smutna rzeczywistość (oczywiście z wyboru). Kubek poranny napoju-zupy.
Wytrzymałem na diecie te trzy tygodnie. Schudłem 17kg. Pomyślałem rewelacja. Ważę już tylko 103kg. Frajda i miłe uczucie.

Tydzień po diecie.

Uparłem się pomimo zakazu na kolejne trzy tygodnie diety. Kolejne odmawianie sobie jakiejś normalności. Korzystania z przyjemności świata. Nie muszę chyba pisać, że przy każdej diecie nie wolo pić alkoholu. Jesteśmy w czasie korzystania z diety słabi. Aby efekt był pożądany nie wolno wprowadzać do organizmu pustych kalorii. Efekt spożywania alkoholu w czasie diety to brak rezultatów. Nie chudniemy, a wręcz przeciwnie można jeszcze utyć. Dieta zmarnowana. Kolejne trzy tygodnie drakońskiej diety przyniosło 18kg na wadze. Razem 35kg w 7 tygodni. W pasie straciłem 12cm. Sukces w pełni. Wymiana garderoby po diecie była bolesnym doświadczeniem, ale samopoczucie i uczucie lekkości nie mogło ulec zmianie.

Po diecie.

Pomyślicie, że potem świat był inny i zostałem szczupłym facetem o wadze ok. 85kg i wzroście 187cm.
Nic bardziej mylnego. W ponad miesiąc po zastosowaniu diety ważyłem 105kg. Szczęście, że nie pozbyłem się starej garderoby. Tak oto dostąpiłem kolejnego doświadczenia. Efektu jo-jo. Efektu dla większości ludzi stosujących tak zwane szybkie diety dający w krótkim czasie efekty spadku wagi.
Próbowałem tej diety jeszcze dwa razy i za każdym waga rosła w zastraszającym tempie. Organizm błyskawicznie magazynował to, czego musiał się pozbyć. Robił zapasy na wszelki wypadek.

Wnioski.

Dziś może firma wspomniana na początku proponuje fazę przejściową po odchudzaniu. Znowu chemia i pieniądze wydane przez naiwnych. Dziś wiem, że nie tędy droga. Najpierw trzeba coś zrobić ze złymi nawykami żywieniowymi i pozbyciem się braku ruchu. Piękna chwila trwa moment, lecz każdy chciałby by trwała długo. Taka dieta jest chwilą, po której z przykrością wracamy do rzeczywistości. 

wtorek, 22 lutego 2011

Pięć Przemian - Dietetyka wg Tradycyjnej Medycyny Chińskiej


Autorem artykułu jest Dominika Adamczyk


Współczesne nawyki żywieniowe przyczyniają się do otyłości oraz wzrostu chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca i choroby serca, nazwane przez to cywilizacyjnymi.
Dlatego wielu z nas wraca do natury i sprawdzonych od pokoleń metod profilaktyki zdrowotnej. Wzrasta świadomość odżywiania i zainter...
Współczesne nawyki żywieniowe przyczyniają się do otyłości oraz wzrostu chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca i choroby serca, nazwane przez to cywilizacyjnymi.
Dlatego wielu z nas wraca do natury i sprawdzonych od pokoleń metod profilaktyki zdrowotnej. Wzrasta świadomość odżywiania i zainteresowanie jakością produktów spożywczych i dietami, które pozwolą zachowa zdrowie i smukłą sylwetkę. Dlatego Akademia Zdrowego Odżywiania TaoZdrowia www.taozdrowia.pl organizuje warsztaty gotowania wg Pięciu Przemian, teorii ściśle związanej z Tradycyjną Medycyną Chińska, tym samym kładąc wielki nacisk na profilaktykę.

Odżywianie wg Pięciu Przemian nie jest zwykłą dietą. Nauka odżywiania wg Pięciu Przemian opiera się na tysiącletnim bogactwie doświadczeń Tradycyjnej Medycyny Chińskiej (TCM) i do dziś według nich gotują Chińczycy. Jej zasady powszechnie stosuje się w tamtejszych restauracjach oraz klinikach.

Sztuka odżywiania się według Pięciu Przemian znacząco różni się od tradycyjnej kuchni polskiej. Zasadnicza różnica to podkreślanie wagi energetycznego działania produktów spożywczych. Dzięki temu możemy stymulować naszą aktywność fizyczną i umysłową, uczucia, a nawet zdolność do nawiązywania kontaktów.

Tradycyjna Medycyna Chińska (TCM)

Medycyna chińska jest przepojona logiką, jest też kopalnią wiedzy o przyczynach chorób i metodach przywracania zdrowia. Nacechowana jest głębokim zrozumieniem człowieka jako istoty czującej i myślącej. Język jakim posługuje się jest symboliczny, ale każdy symbol - przez swoją prostotę - jest przez każdego człowieka zrozumiały. A przecież zrozumieć, to znaczy wyleczyć.

Jednak główną zasadą Tradycyjnej Medycyny Chińskiej jest profilaktyka, która wymaga dużej zręczności we wczesnym wykrywaniu procesów chorobowych. Chińska diagnostyka do dziś pozwala na rozpoznanie choroby, czyli zaburzenia w organizmie, zanim jeszcze pojawią się poważne objawy.


Zarys historyczny

Medycyna chińska liczy sobie ponad 5000 lat i sięga wieków starożytnych. Już w czasach dynastii SHANG (ok. 1000 lat p.n.e.) stała na dość wysokim poziomie. Rozwój wczesnej medycyny chińskiej przypisywano według legendy dwom wspaniałym Władcom Niebiańskim: Szen-Nongowi (Czerwonemu Władcy, który wynalazł ziołolecznictwo) i Huang-Ti (Żółtemu Cesarzowi, który wynalazł sztukę medyczną).

Źródłem rozkwitu medycyny chińskiej łącznie z dietetyką było dążenie do nieśmiertelności lub przynajmniej długowieczności. Ten kierunek rozwoju zawdzięczają Chiny taoizmowi, który czerpie wiedzę z obserwacji przyrody i zgłębiania związków kosmicznych.

W zapiskach znalezionych na kościach i pancerzach żółwi z ponad 3000 lat temu odnaleziono informacje dotyczące medycyny chińskiej i kilkunastu chorób. Podczas panowania dynastii Zhou rozpoczęto używać cztery techniki diagnozowania chorób, a mianowicie: patrzeć i oglądać, słuchać i wąchać, pytać oraz badać puls. Już w tym czasie stosowano lekarstwa medycyny chińskiej, akupunkturę, operacje i inne metody pomagające w leczeniu chorób. Podczas panowania dynastii Qin i Han powstało dzieło na temat usystematyzowania teorii medycyny chińskiej “Huang Di Nei Jing” (Tradycyjna Medycyna Cesarza Huang Ti, tzw. Żółtego Cesarza). Jest to pierwsze dzieło zawierające teorię medycyny chińskiej. “Teoria o durze i innych chorobach”, której autorem jest Zhang Zhongjing, specjalnie uogólniła zasady leczenia różnych chorób. Książka ta założyła podstawę dla rozwoju tradycyjnej medycyny chińskiej. Podczas panowania dynastii Han chirurgia była już na wysokim poziomie.

W okresie między panowaniem dynastii Wei i Jin ( 220-589 roku naszej ery) a panowaniem dynastii Sui i Tang (581 - 960 roku naszej ery), osiągnięto ogromny postęp w badaniu pulsu. W książce “Mai Jing” ( Teoria o Pulsie) jej autor, sławny doktor w dynastii Jin, Wang Shuhe, uogólnił 24 rodzaje objawów pulsu. Książka ta nie tylko miała wielki wpływ na tradycyjną medycynę chińską, ale również była popularna za granicą. W owym czasie napisano wiele dzieł medycznych, jak np. “Teoria o Akupunkturze”, “Bao Pu Zi” i “Zhou Hou Fang”. “Lei Gong Pao Jiu Lun”, było dziełem na temat o produkowania lekarstw, a dzieło “Liu Juan Zi Gui Yi Fang” dotyczyło chirurgii.

Podczas panowania dynastii Song ( 960 - 1279 roku naszej ery) w edukacji medycznej, w nauczaniu akupunktury przeprowadzono reformę. Aby pomóc studentom w praktykowaniu akupunktury Wang Weiyi zaprojektował mapę i model punktów ciała człowieka.

Podczas panowania dynastii Ming ( 1368 - 1644 roku naszej ery ) do Chin przybyła medycyna zachodnia. Wielu doktorów opowiadało się za współpracą między medycyną zachodnią i tradycyjną medycyną chińską.

Energia życiowa

Według tradycyjnej medycyny chińskiej ciało ludzkie posiada wyznaczone szlaki - meridiany, którymi krąży chi (czytaj: czi) - energia życiowa. Spokojny przepływ chi oznacza zdrowie zarówno ciała, jak i ducha. Symptomy choroby pojawiają się, gdy przepływ energii ustaje lub jest zaburzony. Celem tradycyjnej medycyny chińskiej jest przywrócenie harmonijnego przepływu energii poprzez stymulację odpowiednich punktów ciała.

Chińczycy dostrzegali głęboki związek człowieka z naturą. Człowiek był cząstką wszechświata i żył w rytmie jego drgań, dźwięków i barw. Był jednak - według ich wierzeń - bezbronną, słabą istotą, która pozostawała pod przemożnym wpływem sił przyrody: Nieba i Ziemi. Obserwowali więc i skrupulatnie notowali wpływ, jaki na niego wywierała.

Diagnoza

Chińczycy doprowadzili do perfekcji diagnozowanie, interpretację chorób i naturalne sposoby leczenia, poczynając od DIETY!, poprzez leczenie ziołami, masaż, akupresurę, akupunkturę, ćwiczenia energetyczne Qi gong, a na poradach dotyczących harmonijnej aranżacji otoczenia Feng shui i studiowaniu Wyroczni I Cing kończąc.

Tradycyjna Medycyna Chińska inaczej niż medycyna zachodnia, postrzega całego człowieka jako jedną całość i w ten sposób na niego patrzy zarówno w profilaktyce jak i w leczeniu stanów chorobowych. Według niej człowiek pozostaje w ścisłym związku ze wszystkimi elementami natury, w związku z tym bada cały organizm pacjenta nie ograniczając swoich obserwacji jedynie do narządów lub części ciała dotkniętych chorobą. Przed postawieniem diagnozy lekarze chińscy biorą pod uwagę umysłowe, duchowe i fizyczne aspekty życia człowieka, co umożliwia im leczenie przyczyn choroby, a nie jej objawów, i tak: obserwują zwyczaje i zajęcia chorego, tryb życia, jego sposób mówienia i zachowanie się, badają myśli, sny i marzenia. Bardzo ważne w postawieniu diagnozy jest również uwzględnienie pory roku, wiatru, jakości wody i wszystkich innych zjawisk naturalnych jako części środowiska, w którym żyjemy. Diagnozowanie odbywało się i odbywa nadal poprzez skrupulatny wywiad, badanie palpacyjne, badanie tętna, oglądanie języka, wąchanie. Ostateczną diagnozę opracowywało się i opracowuje do dziś po uwzględnieniu rodzaju energii chi, jej biegunów Yin i Yang, dopasowaniu choroby do Ośmiu Kryteriów Przewodnich oraz teorii Pięciu Elementów. Postawienie diagnozy umożliwia lekarzowi wdrożenie odpowiedniego leczenia, również z zastosowaniem podanych wyżej kanonów.

Yin i Yang
Życie opiera się na dwóch składnikach: energii i substancji. Jeśli jednego z nich jest zbyt dużo lub za mało, człowiek popada w chorobę. Jeśli jednego składnika nie ma wcale, nie ma życia. Śmierć oznacza, że energia i substancja oddzielają się od siebie. Pogląd ten wprowadza nas w sam środek chińskiej filozofii: model Yin-Yang.
Koncepcja Yin i Yang pochodzi z filozofii taoistycznej. Opisuje ona dwie pierwotne i przeciwne, lecz uzupełniające się siły, które odnaleźć można w całym wszechświecie.

Yin (dosłownie rozumiane jako "zacienione miejsce, północne zbocze (wzgórza), południowy brzeg (rzeki), zachmurzenie, zaciemnienie") reprezentowana przez czerń i Księżyc oznacza bierność, uległość, smutek, chłód i zimę, symbolizuje żeński aspekt natury, introwersję oraz liczby parzyste; odpowiada jej noc. Yin symbolizuje woda lub ziemia.

Yang (dosłownie rozumiane jako "nasłonecznione miejsce, południowe zbocze (wzgórza), północny brzeg (rzeki), światło słoneczne") reprezentowana przez biel i Słońce oznacza siłę, aktywność, radość, ciepło i lato, symbolizuje męski aspekt natury, ekstrawersję oraz liczby nieparzyste; odpowiada jej dzień, niebo. Yang symbolizuje ogień lub wiatr.

Wzajemne oddziaływanie Yin i Yang jest przyczyną powstawania i zmiany wszystkich rzeczy. Z nich powstaje Pięć Elementów: woda, drzewo, ogień, ziemia, metal, a z nich wszystkie inne rzeczy. Najważniejszym wykładem nauki o Yin i Yang jest Księga Przemian, I Ching.


Wszystko może być opisane jako obie siły Yin i Yang

1. Yin i Yang nie wykluczają się wzajemnie.
Wszystko ma swoje przeciwieństwo, jednak nigdy całkowite, a jedynie względne. Żadna rzecz nie jest nigdy w pełni Yin ani całkowicie Yang. Każde z nich zawiera w sobie pierwiastek swojego przeciwieństwa. Dla przykładu: zima zmienia się w lato, a "co się wzniosło - opaść musi".

2. Yin i Yang są współzależne.
Jedno nie może istnieć bez drugiego, tak jak dzień nie może istnieć bez nocy, światło bez ciemności, czy śmierć bez życia.

3. Tak Yin jak i Yang jest podzielne.
Każdy aspekt Yin lub Yang można dalej podzielić na mniejsze składowe Yin i Yang. Dla przykładu, temperaturę można określić jako gorącą lub zimną. Jednak gorąco można podzielić jeszcze na ciepło i upał, a zimno na chłód i mróz. W każdym spektrum istnieje mniejsze spektrum; każdy początek jest chwilą w czasie, więc posiada początek i koniec, tak samo jak godzina ma początek i koniec.

4. Yin i Yang wchłaniają i jednocześnie podtrzymują się wzajemnie.
Yin i Yang znajdują się zwykle w stanie równowagi - kiedy jedno wzrasta, drugie maleje. Mogą się też jednak znierównoważyć. Wyróżniamy cztery stany braku równowagi: nadmiar Yin, nadmiar Yang, niedostatek Yin i niedostatek Yang. Jednakże cały czas wzajemnie się uzupełniają: w przypadku nadmiaru Yin występuje niedostatek Yang i vice versa. Brak równowagi jest czynnikiem względnym: nadmiar Yang "wymusza" zmniejszenie się Yin.

5. Yin i Yang mogą przekształcić się w siebie nawzajem.
W pewnej konkretnej sytuacji Yin może przekształcić się w Yang i odwrotnie. Noc zmienia się w dzień, ciepło stygnie, a życie zmienia się w śmierć. Niemniej jednak i ta przemiana jest względna, jako że noc i dzień mogą ze sobą współistnieć w tym samym czasie na Ziemi widzianej z kosmosu.

6. Część Yin znajduje się w Yang, a część Yang znajduje się w Yin.
Mniejsze koła w każdym z nich służą jako:
1. przypomnienie, że zawsze pierwiastek jednego znajduje się w drugim. Tak samo jak zawsze znajdziemy odrobinę światła w ciemności (np. gwiazdy na nocnym niebie); żadna z tych cech nie jest nigdy skończona.
2. przypomnienie, że ekstremalne skrajności zmieniają się natychmiast w swoje przeciwieństwo, jak również to, iż cechy Yin i Yang zależą od punktu widzenia obserwatora. Dla przykładu: najtwardszy kamień najłatwiej skruszyć. To pokazuje, że bezwzględne rozgraniczenie miedzy jednym a drugim nie jest możliwe.

Pięć Przemian (Elementów, Żywiołów)
Nauka o Pięciu Przemianach jest bardzo starą koncepcją filozoficzno-duchową. Filozofia taoistyczna mówi, że w kosmosie nie ma nic statycznego, że wszystko jest ciągłym ruchu i że cały wszechświat jest ze sobą powiązany i wzajemnie na siebie oddziaływuje, a teoria Pięciu Przemian opisuje te wszystkie cykliczne procesy. Aby wszechświat funkcjonował prawidłowo, powinna być zachowana równowaga. Zatem człowiek będąc mikrokosmosem podlega tym samym prawom co i makrokosmos. My również podlegamy stałym procesom przeobrażania, a przyszłość jest wielką niewiadomą.
Pięć Przemian to model wyjaśniający rzeczywistość, który powstał w wyniku obserwacji natury. Zarówno rodzaje smaków, kolory, dźwięki, zapachy, pory dnia czy roku, okresy życia, jak i ludzkie uczucia i funkcjonowanie narządów, po prostu wszystkie zjawiska przyporządkować można Pięciu Przemianom.

Według Chińczyków, procesy przebiegające w ludzkim organizmie, między innymi także choroby, są związane z wymianą Pięciu Elementów, które tworzą świat, a przedstawili je w sposób metaforyczny symbolami przyrody, i tak:

Drzewo: smak kwaśny, organy: wątroba, woreczek żółciowy
Ogień: smak gorzki, organy: serce, jelito cienkie
Ziemia: smak słodki, organy: śledziona, żołądek
Metal: smak ostry, organy: płuca, jelito grube
Woda: smak słony, organy: nerki, pęcherz moczowy
Pięć Przemian to system współzależności procesów, czynników, faz, ruchu, stadiów przekształceń lub sił, w którym żaden ze składników lub żywiołów nie może istnieć bez pozostałych. Aby lepiej zobrazować otaczającą nas rzeczywistość posłużono się cyklami i procesami występującymi w przyrodzie, które sprowadzono do zasady Pięciu Przemian (żywiołów).

Dietetyka wg Tradycyjnej Medycyny Chińskiej

Tradycyjna Medycyna Chińska posługuje się kompleksowym systemem odżywiania w celu zachowania zdrowia i usunięcia zaburzeń organizmu. W ciągu minionych tysiącleci system ten dostarczył wystarczającą ilość dowodów na to, ze istotnie chroni zdrowie i przywraca funkcjom organizmu utraconą równowagę.
Nauka odżywiania oparta na teorii Pięciu Przemian na pierwszym miejscu stawia energetyczne działanie produktów spożywczych i pokazuje, w jaki sposób możemy stymulować naszą aktywność fizyczną i umysłową.
Dietetyka ta wyróżnia się ponadto prostotą stosowania. Można ją wykorzystywać w każdej chwili, przy wyborze dań w restauracji, w każdej kulturze i każdym klimacie, nie posiadając ani egzotycznych przypraw, ani wybitnych zdolności kulinarnych. Dzięki niej można zrezygnować ze zniechęcającego raczej do jedzenia matematycznego liczenia kalorii, wartości odżywczych oraz ilości witamin i składników mineralnych.
Większość teorii żywienia i diet oraz dobre rady dietetyki ogólnej opierają się na założeniu, że poszczególne składniki pokarmu mają pozytywny wpływ na określone funkcje organizmu. Prawidłowości tego złożenia nikt nie kwestionuje. Suma poszczególnych wpływów nie mówi jednak nic na temat oddziaływania kompleksowego.
W jaki sposób działa na organizm pożywienie jako całość, jako żywa jednostka? Czy po posiłku czujemy się dobrze, czy jesteśmy zmęczeni i zdekoncentrowani? Czy nasze trawienie działa sprawnie, czy tez męczy nas uczucie przepełnienia lub wzdęcia? Czy jest nam ciepło, czy marzniemy? Czy nasz sposób odżywiania chroni nas przed przeziębieniami i alergiami, czy też nasza odporność jest słaba? I czy jesteśmy zadowoleni ze swojej sylwetki, czy też zatruwają nam samopoczucie fałdy tłuszczu. Wszystkie te problemy powinno rozwiązać zdrowe kompleksowe odżywianie.
Prawidłowo wprowadzając do naszego organizmu posiłki oparte na bazie teorii Pięciu Przemian, harmonizujemy organizm przyczyniając się do poprawy naszego stanu zdrowia.
Smak jest główną cechą pożywienia, która decyduje o przynależności danego produktu do danego żywiołu. Liczy się również, choć podrzędnie kolor produktu. I tak wybierając np. podczas gotowania zboża o smaku słodkim wpływamy bezpośrednio na żołądek i śledzionę. A słony pokarm działa na nerki itd.
Pięć Przemian to system współzależności, w którym żaden ze składników lub żywiołów nie może istnieć bez pozostałych. Te elementy działają na siebie m.in. w tzw. Cyklu Odżywczym, którym będziemy się posługiwać podczas gotowania. Wg tego cyklu :
Ogień odżywia Ziemię
Ziemia odżywia Metal
Metal odżywia Wodę
Woda odżywia Drzewo
A Drzewo odżywia Ogień itd.
Tak więc, rozpatrując to z energetycznego punktu widzenia wątroba i woreczek żółciowy ma za zadanie odżywianie serca i jelita cienkiego a te z kolei mają wpływ na żołądek i śledzionę itd.
Żywioł odżywiający nazywa się matką a odżywiany synem. Zaburzenia związane z niedoborem, lub nadmiarem energii w jednym żywiole, wynikają zazwyczaj z niedoboru lub nadmiaru z żywiole poprzedzającym. Jeśli np. stale będziemy unikać pokarmu zaliczanego do żywiołu drzewa to serce czy jelito cienkie należące do żywiołu ognia nie będą również wystarczająco odżywiane.
Trzeba też wiedzieć, że są i takie rodzaje produktów, które nie mają jednego smaku lecz przypisywane są do dwu lub więcej jakości smakowych.

Dominika Adamczyk i Anna Krasucka
Założycielki Akademii Zdrowego Odżywiania Tao Zdrowia, która organizuje warsztaty gotowania wg Pięciu Przemian. www.taozdrowia.pl tel. 0-602 35 36 13; 0-507 200 477
---
www.taozdrowia.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dieta w biurze

Autorem artykułu jest Justyna Marszałkowska



Dieta w biurze ma nam pomóc przetrwać często stresujący okres wytężonej pracy umysłowej, powinna regenerować nasz zmęczony organizm i jednocześnie zapewnić nam wszystkich niezbędnych składników odżywczych oraz witamin i mikroelementów.
Co zatem powinniśmy jeść, tak by dostarczyć wszystkich niezbędnych składników, a jednocześnie zachować smukłą sylwetkę? To pytanie bardzo często zadają mi moi pacjenci… co zrobić, by nie dać się stresowi w pracy, aby odzwyczaić się od podjadania, a jednocześnie ‘zająć czymś ręce’ podczas intensywnego wysiłku umysłowego?

Z przegryzkami trzeba uważać, gdyż podczas wertowania ważnych dokumentów lub pracy przy komputerze łatwo można nie zauważyć zjadanych kalorii. Dlatego starajmy się wybierać produkty lekkostrawne i niskokaloryczne.

Przede wszystkim pamiętajmy o warzywach, w tej chwili, aż do zimy mamy ich na rynku pod dostatkiem. Świeże i odżywcze o nieocenionej wartości odżywczej, idealne do ‘podjadania’ w czasie pracy: marchew, seler naciowy, papryka lub ogórki. Jeżeli mamy tendencję do chrupania czegoś w ciągu dnia zrezygnujmy z paluszków czy słonych orzeszków właśnie na rzecz niskokalorycznych warzyw. Bardzo popularną przegryzką są także owoce. Podobnie jak warzywa są bogate w wit. C oraz przeciwutleniacze, jednak pamiętajmy, że ich wartość kaloryczna jest zdecydowanie wyższa. Najmniej kaloryczne sa owoce jagodowe: porzeczki, jagody, maliny czy truskawki. Możemy sobie także pozwolić na jedno czy dwa jabłka w ciągu dnia, jednak jeśli mamy problem z nadmiarem kilogramów powinniśmy uważać na banany, gruszki, winogrona czy śliwki, gdyż ich kaloryczność jest zdecydowanie wyższa. Zawarte w owocach i warzywach witaminy (zwłaszcza A, C i E) oraz związki mineralne (wapń, magnez, potas, żelazo) i przeciwutleniacze wzmacniają nasz organizm zapobiegając tym samym infekcjom oraz chronią nas przed niektórymi nowotworami i chorobami serca. Ponad to pomarańczowe owoce i warzywa (morele, dynia, marchew) są źródłem beta karotenu, który chroni naszą skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Idealnym dodatkiem do warzyw (w formie sałatek) są kiełki: skoncentrowane źródło składników mineralnych i witamin.

Poza warzywami i owocami powinniśmy za biurkiem pamiętać także o pełnoziarnistych produktach zbożowych: razowe pieczywo, kasze, brązowy ryż. Produkty te powinny być podstawowym elementem naszej diety, gdyż są bardzo cennym źródłem składników mineralnych (magnez, cynk) oraz witamin (zwłaszcza z grupy B), które wspomagają nasze procesy myślowe oraz wpływają pozytywnie na stan naszego układu nerwowego. Te produkty są kaloryczne dlatego powinny się znaleźć w naszym głównym posiłku w ciągu dnia (np. w postaci sałatki).

Dosyć popularnym produktem do zajadania stresu są słodycze oraz bakalie. Nie bez powodu jednak ‘machinalnie’ sięgamy po te bomby kaloryczne. Bakalie oraz czekolada są idealnym źródłem magnezu wypłukiwanego z organizmu wraz z dużymi ilościami wypijanej kawy i herbaty. Także stres oraz uczucie depresji przyczynia się do szybszej utraty tego składnika (oraz także witaminy C). Dlatego w warunkach dużego napięcia warto zwiększyć spożycie produktów zbożowych oraz świeżych warzyw i owoców w swojej diecie.

Migdały, orzechy włoskie, rodzynki, figi czy daktyle są niezastąpionym źródłem witaminy A, C, E, PP i z grupy B. Mają własności odżywcze, regenerujące, przeciwutleniające, korzystnie wpływają na stan włosów, cery, paznokci itd. Mają jednak jedną wadę – są bardzo skoncentrowanym źródłem energii. A co za tym idzie spożywane w nadmiarze mogą odkładać się wokół naszych bioder czy na brzuchu (w postaci zbędnego tłuszczu!). Dlatego nie mogę ich nie polecić, jednak – w umiarze!
Niezależnie od stanu naszego umysłu – stres, wytężona praca czy chwila odpoczynku pamiętajmy o nawadnianiu organizmu. Najlepsza jest niegazowana woda mineralna. Warto mieć ja cały czas na biurku i popijać w ciągu dnia. Zwłaszcza w klimatyzowanych pomieszczeniach biurowych.

---
Justyna Marszałkowska
dietetyk medyczny
www.e-prolinea.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zdrowie jest w twoich rękach

Autorem artykułu jest Krzysztof Porczyński


Od pewnego czasu świat wstrząsany jest alarmującymi doniesieniami o zanieczyszczeniu środowiska naturalnego. Reakcją na to jest coraz częstsze wołanie o POWRÓT DO NATURY!
Co może być bardziej naturalnego niż zwrócenie się do środków i metod przyrodoleczniczych?
Pamiętaj, że nie istnieją środki lecznicze, które w sposób "cudowny" leczą natychmiast. Każde leczenie, każda terapia wymaga cierpliwości, osobistego zaangażowania i wytrwałości.

ZASADA "LEPIEJ ZAPOBIEGAĆ NIŻ LECZYĆ" powinna obowiązywać każdego człowieka, gdyż w codziennej gonitwie zapominamy o niej i o naszym organiżmie, eksploatując go bezwzględnie. Przeciążamy go BEZWZGLĘDNIE.

Przeciążamy nasz organizm pracą, nie dbamy o właściwy wypoczynek, źle się odżywiamy. Dopiero, gdy ta precyzyjna "maszyna", jaką jest nasz organizm, zaczyna niedomagać, staramy się ratować zdrowie, a raczej, to co z niego zostało.

TWOJE ZDROWIE ZALEŻY OD CIEBIE
"Właściwe odżywianie będzie medycyną jutra" - stwierdził Carl Linus Pauling, fizyk i chemik, dwukrotny laureat Nagrody Nobla.


Przypomnij sobie co powiedział ojciec medycyny:
HIPOKRATES - aby jedzenie było lekarstwem, a lekarstwo jedzeniem. Przede wszystkim, nie szkodzić.


Wraz z rozwojem cywilizacji pojawiło się szereg nowych chorób, z którymi współczesny człowiek i medycyna nie zawsze może sobie poradzić. W tej sytuacji zmuszeni jesteśmy sięgać do całego arsenału metod naturalnych, które wspomagają oficjalną medycynę. Są one oparte na wielowiekowym doświadczeniu i sprawdzone w praktyce. W zatoksycznionym organiżmie nawet tabletki nie chcą działać, a my nieraz obwiniamy lekarzy, że zapisany antybiotyk nie działa i dalej się sami trujemy na własne życzenie.
W dlegliwościach i bólach nie myślimy o tym, że toksyny w naszym organiźmie:
osłabiają serce,
przyspieszają starzenie się i degenerację organów wewnętrznych,
są przyczyną chorób: (nowotwory, reumatyzm, cukrzyca, alergie, otyłość, częste przeziębienia),
gromadzą się w stawach, powodując ich bolesność, sztywność i obrzęki,
są przyczyną chronicznego zmęczenia, bezsenności i bólów głowy, depresji, podrażnienia,
powodują wzdęcia, gazy w jelitach,
powodują obłożny język, przykry zapach z ust,
powodują kamienie i piasek w narządach (woreczek, wątroba), guzy i torbiele narządów wewnętrznych,
powodują trudności w utracie wagi oraz syndrom napięcia przedmiesiączkowego.
Nasze organizmy wołają o pomoc
Zanieczyszczenia środowiska naturalnego, stres i tempo życia, niewłaściwa dieta, palenie papierosów, picie alkoholu, brak ćwiczeń fizycznych, pojawianie się nowych, odpornych na leki drobnoustrojów chorobotwórczych oraz często negatywne działania uboczne leków syntetycznych zmuszają nas do poszukiwań nowych środków pozwalających na zachowanie zdrowia i młodości.
Jednym z najbardziej obiecujących jest wykorzystanie ogromnego potencjału leków pochodzenia roślinnego. Z 450 tys. znanych gatunków roślin zaledwie niewielki procent scharakteryzowano pod względem farmakologicznym. Około 2000 z nich zakwalifikowano do kategorii roślin leczniczych, z czego 400 jest w Europie, a zaledwie 250 w Polsce.


Dlaczego tak modne stało się w ostatnich latach szukanie ratunku w naturalnych, znanych od wieków sposobach leczenia: w ziołolecznictwie, homeopatii, itp.? Przyczyna jest prosta - syntetyki, chemia i wzrost zachorowań. W końcu przecież medycyna, np. chińska czy tybetańska liczy sobie 5 000 lat, a europejska 2 000. Kryzys medycyny oficjalnej polega m.in. na tym, że naukowcy już z całą pewnością udowodnili, iż opieranie się na surowcach i lekach syntetycznych, a więc tych, które są obce naszemu organizmowi, powoduje ogromne, czasem wręcz nieodwracalne szkody.


RENESANS NATURY CZY KRYZYS MEDYCYNY OFICJALNEJ?


Te szkody bywają bardzo wielkie. Są znane liczne przykłady szkodliwego oddziaływania tych leków: gdy były dłużej podawane następowało uszkodzenie narządów, przypadki trwałego kalectwa, a nawet śmierci. Nawet tak popularny i obłaskawiony lek, jak aspiryna, czyli kwas acetylosalicylowy spowodował co najmniej 200 zgonów. Oczywiście, są też sytuacje, gdy te leki są niezbędne ale czy nadmiar jest wskazany?


Leczą czy szkodzą?


Do smutnych refleksji pobudza lektura popularnej nie tylko wśród medyków książki - "Leki we współczesnej terapii" (wykaz leków krajowych i zagranicznych znajdujący się na niemal każdym biurku lekarskim). Przy każdej pozycji zalecenia terapeutyczne są przedstawione w dwóch, trzech zdaniach, a przeciwwskazania zajmują kilkakrotnie więcej miejsca! Po prostu - wszystkie te leki mają działania uboczne, czasem wielokierunkowe i bardzo silne. Coraz więcej lekarzy jak i pacjentów zdaje sobie sprawę ze szkodliwości leków syntetycznych, z ich obcości dla naszego organizmu. Groźne w skutkach okazało się szafowanie antybiotykami, którymi usiłowano leczyć niemal wszystko. I stało się, że coraz więcej ludzi chorych, a także kobiet ciężarnych i karmiących, ludzi starszych, rekonwalescentów, alergików odwraca się od oficjalnej medycyny. Szukają ratunku w lekach naturalnych, mniej agresywnych i mniej niebezpiecznych dla człowieka.


Zainteresowanie medycyną naturalną ma także drugie źródło - zagrożenie środowiska ze strony współczesnej cywilizacji. Tu nie chodzi tylko o powietrze, wodę, skażoną glebę i wymierające lasy, ale o nasz chleb powszedni, żywność, która w barwnych opakowaniach serwuje się w każdym sklepie. Jak mało ludzie orientują się, co kryją piękne etykietki i jak obce dla organizmów ludzkich związki chemiczne osłaniają! A przecież od dawna wiadomo, że różne konserwanty i barwniki szkodzą! Wiele z nich jest rakotwórczych, a jeżeli nie są rakotwórcze to uwrażliwiają organizm na prawdziwe kancerogeny.


Amerykanie wyrzucają z diety mięso i mleko


W bardzo bogatych krajach, np. w Stanach Zjednoczonych, podejmowane są badania trwające po 5-7 lat i obejmujące po kilka tysięcy osób jednocześnie. Dotyczą tylko jednej sprawy - przemysłowej obróbki żywności. Okazuje się, że żywność poddana takiemu procesowi jest w wysokim stopniu pozbawiona tych elementów i czynników, które są absolutnie potrzebne dla zdrowia człowieka. Z badań tych wyciągnięto wnioski ważne nie tylko dla bogatego Zachodu czy niezbyt zamożnej Polski, ale dla całej ludzkości: musi być zwrot w sposobie odżywiania, powrót do prostej żywności naturalnej. A to oznacza niemal rewolucję.


W 1956 r. opracowano w Stanach Zjednoczonych wytyczne dotyczące żywienia zbiorowego i ustalono, czego w menu, np. żołnierzy nie może zabraknąć. Z wytycznych wynikało, że nie może zabraknąć przede wszystkim: 1.mięsa, 2.produktów mlecznych, 3.produktów zbożowych, 4.warzyw i owoców.


Te cztery podstawowe grupy produktów, z których ma się składać pożywienie każdego Amerykanina, rozreklamowano tak, by każda gospodyni domowa, każdy boy i każda girl wiedzieli, jak powinno wyglądać śniadanie, obiad i kolacja, by ciało było zdrowe i zamieszkiwał w nim równie zdrowy duch.
Na szczęście, wśród naukowców amerykańskich znajdują się badacze, którzy mają odwagę przeciwstawić się ogólnie narzuconym dogmatom i nie wahają się głośno wyrażać swoich opinii, a wśród wpływowych osób są tacy, którzy ich popierają i wydają pieniądze na badania. Niedawno grupa uczonych ze Stanów Zjednoczonych na podstawie niemal 40-letnich badań prowadzonych nie tylko w USA, odrzuciła ogłoszone w 1956 roku dogmaty żywieniowe. Od 1992 roku obowiązuje inna hierarchia: na pierwszym miejscu są zboża, a więc wszelkie produkty zbożowe w różnych postaciach, m.in. chleb; druga grupa to nasiona strączkowe, trzecia - warzywa, a czwarta to owoce. W ogóle nie ma mięsa! I nie ma produktów mlecznych! Wydano oficjalny, wielki raport, w którym przewartościowano wszystko, w co kazano do tej pory wierzyć nie tylko żywieniowcom i dietetykom, ale setkom milionów ludzi na całym świecie!


Okazało się, zgodnie z tym raportem, że produkty mleczne dla ludzi dorosłych są nawet z punktu widzenia biologicznego obce, a poza tym powodują liczne... alergie. A mięso, tłuszcze? Amerykańscy naukowcy twierdzą, ze nasycone tłuszcze zwierzęce są wręcz zabójcze i są powodem licznych schorzeń. Już nie chodzi tu tylko o miażdżycę, ale o poważne choroby serca i układu krążenia. Tłuszcze zwierzęce obwinia się także o sprzyjanie chorobom nowotworowym, a jeżeli chodzi o kobiety to właśnie mięsna dieta jest przyczyną raka piersi!


Jedzmy inaczej


Amerykański raport i nowe wytyczne obowiązujące w żywieniu Amerykanów oznacza zwrot w kierunku makrobiotycznym i zwrot w kierunku prostej, nieprzetworzonej technologicznie żywności.


Powrót do natury spowodowany jest także wielkim postępem w badaniu roślin leczniczych oraz, co nie jest bez znaczenia zmianą w sposobie myślenia wielu, coraz bardziej świadomych ludzi. W badaniach przodują kraje, które mogą na ten cel wydawać wielkie pieniądze. W USA po podpisaniu przez prezydenta Nixona wielkiego aktu przeciwrakowego w 1971 roku wydawano rocznie po 1,4 biliona dolarów na opracowanie skutecznych leków przeciwnowotworowych. I to przez 15 lat!


Pracowały przy tym programie ogromne rzesze badaczy. Podobnie jest z roślinami leczniczymi. Przez tyle lat wkładano nam, że tylko i wyłącznie środki chemiczne są naszą przyszłością i cóż się stało? Dzięki zwrotowi w myśleniu i dzięki wszechstronnym badaniom wiele leków pochodzenia roślinnego uzyskało standard międzynarodowy. Na przykład: z rosnącego na Madagaskarze barwinka różyczkowego wyodrębniono alkaloidy, które mają podstawowe znaczenie w leczeniu białaczek. Preparaty te są już na rynku.
Jedzmy zdrowo i żyjmy zdrowo!
---
www.kzdrowie.mymonavie.com

Artykuł pochodzi z serwisu http://artelis.pl/

Witaminy, a dieta

Autorem artykułu jest Krzysztof Abramek


artykularnia_import
Na skutek rozwoju cywilizacyjnego i technologicznego napędzanego kwestiami ekonomicznymi:



zawartość składników odżywczych w warzywach i owocach spadła drastycznie, przykłady:




w ciągu ostatnich kilkunastu lat zawartość witaminy C w pomidorach zmniejszyła się o kilkadziesiąt procent




pomarańcze z dużych plantacji kupowane w marketach często zawierają minimalne ilości witaminy C, a nawet mogą być to śladowe ilości




uprawiane gatunki marchwi zawierają mniej betakarotenu, gdyż mają dostarczać dużą masę korzenia




brak składników w glebie. Jeżeli do ziemi dostarcza się tylko 3 składniki (NPK), a rośliny rosnąc „wyciągają” z niej kilkadziesiąt to zaczyna ich brakować. Szacuje się, że ziemie w Polsce wydawały plon ok. 1200 razy i gdy była to uprawa metodami naturalnymi bilans minerałów się utrzymywał – po wprowadzeniu sztucznego nawożenia ziemia została wyjałowiona




na niektórych terenach w ogóle ziemia jest pozbawiona niektórych składników, np. w województwie krakowskim ma miejsce totalny brak selenu.




żaden plantator nie zwraca uwagi na zawartość składników w uprawianych roślinach, często nie jest nawet świadomy konieczności występowania ich w określonej ilości, czy proporcjach




skażenie powietrza i gleby odpadami produkcyjnymi




krzyżówki gatunków i modyfikacje genetyczne




wszelkie mięso pochodzi z hodowli, w których jedynym wykładnikiem jest zysk, czyli ilość kilogramów



To oczywiście tylko przykłady...
Śmieszą mnie często dziś używane (najczęściej przez tzw. czynniki oficjalne) określenia w rodzaju: zbilansowana dieta. Chętnie poznałbym w jaki sposób ją stworzyć i stosować, ponieważ to co proponują ci, którzy używają owego słownictwa jakby nie zawsze zdawali sobie sprawę z tego co mówią, lub żyli nieco w oderwaniu od rzeczywistości.
Z powodów wymienionych min. w następnym rozdziale ja bynajmniej nie widzę możliwości stosowania owej „zbilansowanej diety”. Winny jest temu przede wszystkim rozwój cywilizacji i bezwzględna komercjalizacja produktów żywieniowych.
Oczywiste jest, że niezbędnych składników dla naszego organizmu powinniśmy dostarczać przede wszystkim poprzez pożywienie. Ponieważ jednak rozwój cywilizacyjny poszedł w takim kierunku jak możemy to łatwo zaobserwować, to nie ma fizycznych możliwości dostarczania tego co niezbędne organizmowi z żywnością i aby zachować, lub przywrócić zdrowie niezbędna jest suplementacja.
Spójrz na poniższe przykłady i pomyśl, czy jesteś w stanie dostarczać codziennie organizmowi składniki w takich ilościach:
witamina C - 45 pomarańczy

witamina E = 2,5 kg kiełków pszenicznych lub 1,5 l oleju

betakaroten = 7-8 marchwi

selen = 4-6 orzechów brazylijskich

chrom = warzywa i owoce o łącznej ilości ok. 10000 kcal

cynk = mięso i ryby w ilości ok. 2400 kcal

koenzym Q10 = 0,5kg sardynek, czy też 1 kg orzeszków ziemnych

Lactobacillus acidophilus – bakterie acidofilne, niezbędna mikroflora.
Aby jej dostarczyć należałoby wypijać codziennie 1,5 litra kefiru, lub kwaśnego mleka.
To tylko kilka przykładów, a i te już są trudne do spełnienia.
Wszak człowiek potrzebuje dużo więcej składników niezbędnych do zdrowego funkcjonowania.
Od co najmniej kilkudziesięciu lat natomiast widzimy kreowanie i promowanie najprzeróżniejszych rodzajów diet. Niektórzy szacują, iż ilość ich rodzajów dochodzi do 20.000. Ma to miejsce z różnych pobudek, niestety nierzadko finansowych, aby zdobyć określony rynek i sprzedać produkty. Często niestety, nie ma to wiele wspólnego ze zdrowym odżywianiem, a wręcz prowadzi do patologii, gdzie człowiek w znacznym stopniu przechodzi na „sztuczne” żywienie, konsumując głównie „pasze” dostarczane przez dystrybutorów określonej firmy wg. zadanego harmonogramu.
Zanim więc zdecydujesz sie na zastosowanie jakiejś diety sugeruję dobrze przemyśleć sprawę, sprawdzić z czym się to wiąże i do czego może prowadzić.








Jest tylko jedna, jedyna dobra dieta:


TWOJA DIETA – dostosowana do twoich indywidualnych potrzeb.

Pytanie, które nasuwa się natychmiast: skąd mam wiedzieć jak dieta jest dla mnie dobra, jak to sprawdzić?
Na szczęście dzisiaj są już dobre metody, które w przeciwieństwie ankieterów biorących pieniądze za wypełnianie ankiet, są dobre badania diagnostyczne pozwalające bardzo precyzyjnie określić zapotrzebowanie każdego organizmu na określone składniki.
Więcej znajdziesz na stronie, której motywem jest Zdrowie
---

Artykuł pochodzi z serwisu http://artelis.pl/

W pułapce zdrowego odżywiania - ortoreksja

Autorem artykułu jest Ludmiła Chludzińska


Czy ortoreksja to tylko wymysł lekarzy czy rzeczywisty problem? Czy jest możliwe, że zdrowe odżywianie może zdominować czyjeś życie na tyle, żeby nazwać to zaburzeniem psychicznym?
Kult ciała, młodości i szczupłej sylwetki przez ostatnie kilka lat zdominował media i internet. Na każdym kroku możemy natknąć się na programy, artykuły, reklamy i portale zachęcające do odchudzania. Coraz więcej osób daje się złapać w tą pułapkę, a ponieważ wielu z nich brakuje cierpliwości nie są w stanie dotrzymać warunków diety, lub po jej zakończeniu znowu przybierają na wadze. Są też takie osoby, w przypadku których odchudzanie wymyka się spod kontroli. Okazuje się, że zdrowe i niskokaloryczne odżywianie w przypadku osób zestresowanych, mających poważne problemy emocjonalne, przeżywających kryzys w związku z utratą kogoś bliskiego, może stać się formą odzyskania kontroli nad choć jednym aspektem życia, polem do osiągania sukcesów, sposobem na rozładowanie emocji.

W ten sposób rozwija się współczesna plaga zaburzeń odżywiania – anoreksji, bulimii, napadowego objadania się, a także coraz częściej ortoreksji. Ortoreksja nie jest zaburzeniem uwzględnionym klasyfikacjach medycznych, niemniej jednak zwiększająca się grupa ludzi z podobnymi problemami może w najbliższej przyszłości wymusić dodanie ortoreksji do tych klasyfikacji.
Na czym polega ortoreksja? Mówiąc w największym skrócie jest to obsesja na punkcie zdrowego odżywiania. W początkowej fazie wygląda to niewinnie – rezygnacja z fast foodów, ograniczanie słodyczy, unikanie potraw smażonych i z dużą zawartością tłuszczu. Wiedza dotycząca żywności jest stale uzupełniana – z czasem tabele kaloryczności i zawartości poszczególnych składników w różnych potrawach są cytowane z pamięci. Zmienia się także sposób jedzenia – każdy kęs jest przeżuwany powoli i dokładnie. Następny etap to eliminowanie z codziennej diety kolejnych produktów ze względu na ich prawdziwą, oraz wyimaginowaną szkodliwość, ograniczanie się do produktów dostępnych w sklepach ze zdrową żywnością, a nie raz także wyłącznie do produktów własnej produkcji (np. z przydomowego ogródka).

Osoba chora na ortoreksję unika spożywania posiłków w towarzystwie, unika spotkań rodzinnych, czy wyjść do restauracji. Czas poświęcany na przygotowanie posiłków oraz spędzany na zdobywaniu wiedzy na ten temat zaczyna dominować wszystkie dnie. W fazie zaawansowanej dieta ortorektyka może ograniczać się do 3-4 wybranych produktów (np. warzyw). Powoduje to, że organizm nie tylko nie otrzymuje odpowiedniej liczby kalorii, ale także witamin i mikroelementów niezbędnych dla zdrowia. Gdy zaczynają pojawiać się fizyczne objawy powoduje to zaostrzanie diety w przekonaniu, że za wszystko jest odpowiedzialna zła i niezdrowa żywność.

Ortoreksja w zaawansowanym stadium może przypominać anoreksję, ale tylko zewnętrznie. W anoreksji występuje fiksacja na wyglądzie – osoba dotknięta tym zaburzeniem panicznie boi się przytyć. Ortorektyk nie dba o wygląd – obawia się o swoje zdrowie (w pewnym sensie można to porównać do hipochondrii).
Dieta jest zazwyczaj sposobem na radzenie sobie z problemami tkwiącymi wewnątrz. Odchudzamy się bo nie akceptujemy swojego wyglądu, bo pragniemy zmian w swoim życiu, po chcemy mieć coś pod kontrolą, bo ulegamy zewnętrznej presji na bycie młodym i pięknym. Warto mieć na uwadze, że odchudzanie się może przejść w obsesję, warto obserwować swoich bliskich czy przypadkiem nie wpadli w spiralę zaburzeń odżywiania. Ponieważ zaczynają się one bardzo niewinnie, a leczenie bulimii, anoreksji, i innych zaburzeń odżywiania jest długie, trudne i wymaga wielkiej siły.
---
psycholog we Wrocławiu

Artykuł pochodzi z serwisu http://artelis.pl/

Wellness – nowy ,zdrowy styl życia !

Autorem artykułu jest Małgorzata Duda


Lepiej zapobiegac niż leczyc.Bardzo szybki wzrost ludzi chorych na przeróżne choroby cywilizacyjne to fatalna prognoza dla dla następnych generacji i jednocześnie objaw bezsilności konwencjonalnej medycyny wobec wyzwań ,związanych ze stylem życia wspólczesnego człowieka.
Prewencja chorób cywilizacyjnych – co to takiego?
Bardzo wiele osób sądzi, że jeżeli obecnie nie leżą w szpitalu lub nie biorą wolnego dnia z powodu choroby, to wszystko jest w porządku.

A jednak wg statystyk :

53% - cierpi na nadwagę i otyłośc
52,5% - na dyslipidemie
29-30% - na nadciśnienie
20% - na zespół metaboliczny
10% - dzieci poniżej 12 lat ma miażdżyce
…. rocznie na zawał umiera 250 tys. Ludzi
…co 5 minut ,ktoś umiera lub zostaje kaleką z powodu udaru mózgu
… 10 mln ludzi choruje na nadciśnienie tętnicze ,a wie o tym tylko 50%z nich
…w Polsce panuje epidemia cukrzycy i alergii
…co roku wykonuje się kilka tysięcy amputacji kończyn z powodu miażdżycy
…tysiące osób traci wzrok
….etc…etc

Co to oznacza?

Aż 70% powszechnych schorzeń ma związek z nieprawidłowym odżywianiem – czyli dietą i wagą.
Codzienna dawka minerałów i składników odżywczych jest niezmiernie ważna dla dobrego stanu zdrowia i witalności.
W idealnym świecie ,wszystkich niezbędnych składników odżywczych dostarczyłoby nam codzienne pożywienie. Jednak w dzisiejszych czasach ,właściwe odżywianie nie zawsze jest możliwe .
Nieprawidłowe nawyki żywieniowe, takie jak zbytnie objadanie się ,opuszczanie posiłków i stosowanie niewłaściwych diet. Stres, lekarstwa, palenie papierosów, alkohol, używki,brak ruchu – wszystko to prowadzi do słabszego przyswajania składników odżywczych przez organizm, a następnie do jego mniejszej lub większej dysfunkcji. Efektem tego jest to, iż w naszym kraju rocznie wydajemy około 11 mld zł w naszych aptekach. W tym, ponad 2 mld zł na leki- na recepty. Prawie każdy dorosły Polak (92%) zażywa leki przeciwbólowe! Często nie tylko bez konsultacji ze specjalistą ,ale wręcz bez opamiętania.
Dzieci są karmione rakotwórczymi produktami. Nowotworami ,cukrzycą ,zawałem serca, a w najlepszym wypadku próchnicą zębów grozi spożywanie produktów przeznaczonych dla dzieci. Zawierają one nadmierne ilości cukru bądź soli –ostrzega brytyjska organizacja konsumencka Cconsumers Association. Lawinowy wzrost spożycia produktów typu Fast food prowadzi do niedoboru witamin –szczególnie B2,B2,B6,PP i C - alarmują polscy dietetycy.
Z raportu opracowanego przez Instytut Matki i Dziecka, Instytut Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka oraz Instytut żywności i Żywienia wynika ,że prawie 80% dzieci pomiędzy 1 a 3 rokiem życia jest źle żywionych ,głównie z powodu mało urozmaiconej diety!
W odpowiedzi na tę sytuację wkracza ,już też i do Polski, megaświatowy trend „WELLNESS”.Powstał on w wyniku wzrastającej świadomości ludzi, że o stan dobrego zdrowia i samopoczucia należy zadbac samemu. Myślenie ,że o nasze zdrowie zatroszczy się medycyna ,nie sprawdziło się!
Jest to trend ,który ogarnia miliony ludzi zaczynających rozumiec ,że ....brak energii w wieku 30 lat wcale nie jest normalny,że…nie trzeba chorowac na serce w wielku lat 40,że…nadwaga, pomimo powszechności ,wcale nie jest normalna, że..…że w wieku 60 lat wcale nie trzeba chodzic z apteczkę leków, że….że w wieku 70 lat wcale nie trzeba być niedołężnym!
Wellness to zdrowy tryb życia z zachowaniem dobrego stanu zdrowia i samopoczucia oraz wyglądu.
Osiągnieciu tego służą przede wszystkim :
-inteligentne(zdrowe) odżywianie
-suplementy
-aktywnośc fizyczna
-szeroko roumiana profilaktyka zdrowotna

W dobie horób cywilizacyjnych wynikających z masowo przetwarzanej żywności oraz mniej aktywnego stylu życia człowiek staje przed alternatywą : czy przeżyję ostatnie swoje 40 lat w stanie chorobowym ,płacąc za usługi medyczne i leki? Czy raczej będę wcześniej płacił na rynku wellness, aby te ostatnie 40 lat przeżyc w dobrym zdrowiu i kondycji ?

Każdy z nas udziela sobie samemu prawidłowej odpowiedzi.






---
Małgorzata Duda

Artykuł pochodzi z serwisu http://artelis.pl/